Sunfish – prace końcowe.

Przed sklejeniem, pokładu z kadłubem wszystkie elementy zostały przymierzone i spasowane, tak by można było je wymienić przed otwór kokpitu. Następnie wklejone na żywicę zostało jarzmo masztu i spasowane otwory skrzynki balastowej. Po dopasowaniu pokładu z kadłubem, rant na ich łączeniu został zalany żywicą. Po zeszlifowaniu naddatków żywicy i wyszpachlowaniu wszelkich nierówności i szpar, kadłub i pozostałe elementy zostały zmatowione i odwiezione do lakierni, gdzie został położony podkład. Po kolejnym szlifowaniu i szpachlowaniu kadłub wrócił do lakierni, gdzie został pomalowany. Żagiel został wycięty z jednego kawałka dakronu, ze względu na technikę wygrzewania emotikona, która stopiłaby taśmy sklejające poszczególne bryty.

Naklejki z typem łodzi także zostały zamówione w drukarni. Następnie wklejono wzmocnienie otworu w kadłubie, przez które wyprowadzony jest szot, oraz wkręcono w półkę z serwem oczko kierunkowe dla linki. Po naklejeniu dakronowych wzmocnień na żagiel, poskładaniu masztu i poprowadzeniu fału model można uznać za gotowy. Teraz pozostało pływać i wyłapać wszystkie „błędy” wieku młodzieńczego, a po ich dopracowaniu powinien być model na lata :).

Sunfish popłynął. Wodowanie było jednocześnie pierwszym startem .

Jak to bywa wyszły wszystkie rzeczy do poprawy:

– żagiel – nie sprawdziła się technika zgrzewania i rezygnacja z brytów – był definitywnie do zrobienia na nowo.

– do poprawy zbyt, krótka śrubka przy płetwie sterowej – dwa razy zgubiona nakrętka i raz jego wypięcie.

– po 1,5 h pływania, spadła z szyny linka wybierająca szoty – kolejna rzecz do zrobienia.

Czyli było jak się spodziewałem – jak w Williamsie – różnica jest tylko taka, że my wiemy co dolega łódce i to wyeliminowaliśmy, a Oni nadal zgadują

W wyniku tych doświadczeń na lince windy został założony „bezpiecznik z gumki”, który niweluje luzy na całym układzie. Patent choć prosty sprawdził się w boju – łódka pływała 3 h na zawodach w Rudzie Śląskiej i jest O.K.

Została też wymieniona zbyt krótka śrubka w łączeniu steru z linką serwa. Zastosowałem tu kawałek nagwintowanego mosiężnego pręta, z dolną nakrętką wklejoną na Ca. Nakręcane z góry dwie nakrętki, załatwiły problem odkręcania się tego łączenia.

Docelowy żagiel został posklejany z brytów. Następnie zrobiłem wzmocnienia z taśmy dakronowej do naprawy żagli. Klamerki mocujące żagiel przyjechały z Łodzi i jedynym problemem było wykonanie „emotikona”. Namalowałem go mazakami olejnymi, a jako wzór posłużył poprzedni żagiel. Nowy pracuje dużo lepiej, co udowodnił na zawodach w Dobrodzieniu.