Gringo 1 – wodowanie i pierwsze testy.

Budowa jachciku dobiegła końca. Niestety przejściowe kłopoty z aparaturą wynikające z mojej niewiedzy spowodowały, że wodowanie jachtu odbyło się dopiero 11 listopada 2018. Pogoda niezbyt zachęcająca, chłodno, spora wilgotność, wiatr w miarę (~2-4 m/s SES).

Pewien problem pojawił się przy pakowaniu modelu do skrzynki, wiedziałem że będzie problem z masztem „A” (najwyższym) i to się potwierdziło. Wiertarka i wiertło 8 mm rozwiązało kłopot. Końcówka masztu wystaje ze skrzynki. Widać to na pierwszym zdjęciu.

Po dotarciu nad mój ulubiony akwen czyli popularny białostocki Balaton, otaklowałem model i parę minut po południu jachcik dotknął prawdziwej wody. Napisałem prawdziwej bo wcześniej były próby w wannie, ale co to za woda. Po godzinnym pływaniu podczas którego poznawałem jacht, czas na małe podsumowanie:

– jachcik wymaga drobnych korekt, ale to raczej zabiegi kosmetyczne w ustawieniu osprzętu

– wnętrze suchutkie, żadnych kropelek wody

– żagle wymagają poprawy, szczególnie grot w górnej części.

– zimno, palce po godzinnym pływaniu mocno zgrabiały, (tylko 6o C całe szczęście że na plusie).

  Przy silniejszych podmuchach i większych przechyłach jacht ostrzy i tu przydałby się trochę większy ster i większy fok, kosztem oczywiście grota. Zmniejszyłoby to nawietrzność przy dużych przechyłach. Być może pochylenie masztu w stronę dziobu, też mogłoby pomóc. Na następne pływanie pochylę maszt o około 1,5 cm do przodu (na topie). Jeżeli przyjrzymy się sylwetce Gringo na wodzie, zauważymy że żagle są wysokie z szeroką rozbudowaną górą, to podnosi środek aerodynamiczny ożaglowania do góry co niejako automatycznie przekłada się na nawietrzność przy większych przechyłach i przegłębianie na dziób. Przy większej prędkości jachtu z kolei widać jak kadłub wyciąga dziób z wody. To zasługa dosyć silnie rozchylonych przekrojów w sekcji dziobowej i dzięki temu powstawaniu dodatkowej wyporności nazwijmy ją dynamicznej.

Sam projekt jest w miarę dobry, jacht jest zrównoważony, zachowuje się przewidywalnie i co najważniejsze potrafi dopłynąć tam gdzie ja chcę. To potwierdzenie zastosowanych przy projekcie metod obliczeniowych. Sprawdziły się również w zbudowanych wcześniej obu MINI.

Sam jacht jest trochę za ciężki (1020 g). To wina drewnianego kadłuba, może trochę zbyt ciężkich żagli (mylar 0,05 mm ). Pływałem też na ciężkim 120 g  pakiecie (4*AA Duracel), nominalnie w moich RG ma być trochę lżej. Cały czas mam problemy z górą grota. Niezbyt dokładnie dopasowałem przedni lik grota (założyłem że maszt wygina się po łuku co nie do końca jest prawdą). Górne listwy są trochę za sztywne. Być może następny komplet żagli wniesie coś nowego. Z materiału zarejestrowanego podczas wodowania powstał krótki kilkuminutowy film, umieściłem go na moim kanale YouTube:

https://www.youtube.com/watch?v=gIeqNxLSKdg

Miłego oglądania.

Gringo – 1 to pierwszy etap poznawania tej ciekawej klasy jachtów jaką są dwie stopy i dwa cale pływające po wodzie. Model dostarczył spora porcję doświadczeń, pewnie jeszcze podczas następnych pływań, to już niestety prawdopodobnie nastąpi dopiero wiosną, dojdą kolejne. Jeszcze bardzo dużo pracy mnie czeka. W następnych modelach spróbuję wykorzystać wiedzę i doświadczenie zdobyte podczas budowy i eksploatacji Gringo 1. Następcy już powstają.

Trochę przy silniejszych podmuchach brakuje wyporności na dziobie, Gringo- 2 ma jeszcze niższą wysokość metacentryczną podłużną, tego trochę się obawiam. Oczywiście można trochę zmienić zabalastowanie modelu, ale to by przesunęło środek ciężkości łódki do tyłu, co przy moich przyjętych przy projekcie założeniach byłoby błędem.